piątek, 3 czerwca 2011

Konflikt Miedwiediewa z Putinem – artykuł Maksima Blanta, komentatora do spraw gospodarki portalu NEWSru.com

1 czerwca prezydent Dmitrij Miedwiediew był zmuszony przełknąć bardzo gorzką pigułkę: rząd Władimira Putina, któremu w marcu publicznie i z wielką pompą prezydent polecił przygotowanie propozycji dotyczących obniżki składek ubezpieczeń społecznych, właśnie zaproponował, aby składek tych nie obniżać w ogóle. Przynajmniej póki co. Czyli do 2013 roku, kiedy to w kraju będzie już po wyborach parlamentarnych i prezydenckich, a w fotelu Szefa Państwa będzie zapewne siedzieć nie Dmitrij Miedwiediew, a całkiem inna osoba. Niech ona wtedy i decyduje, co w sprawie robić.
Ta lakoniczna propozycja Rządu jest przejawem wyjątkowej złośliwości po tym, jak tydzień temu Miedwiediew podczas spotkania z ministrem finansów Aleksiejem Kudrinem uznał za konieczne publicznie i w obecności kamer telewizyjnych przypomnieć rządowi o tym, że w sprawie obniżki stawek składek na ubezpieczenia społeczne „nie należy ograniczać się zmianami kosmetycznymi” i „obniżki powinny oczywiście obejmować wszystkich, a nie tylko wybranych kategorii podatników”.
Tymczasem nie będzie żadnych obniżek, ani dla wybranych kategorii, ani tym bardziej dla wszystkich – budżet nie pozwala. Co prawda, budżet pozwala na finansowanie licznych przedwyborczych inicjatyw premiera, którymi ostatnimi czasy sypie jak z rogu obfitości. Tutaj jednak uczynne okazało się Ministerstwo Finansów,
które znalazło źródło dodatkowych dochodów. Sięgnąć do portfela będzie zmuszony
GAZPROM, który już za ostatnie 3 lata wyłożył dodatkowe 0,5 tryliona rubli, głównie podwyższając podatek od wydobycia surowców. I nie pomogła, a raczej nawet pogłębiła konflikt, wczorajsza wizyta u prezydenta szefa gazowego monopolisty Aleksieja Millera.
Tak więc zwiększenie obciążeń podatkowych Gazpromu, czego od lat domaga się Kudrin, także miało charakter demonstracji. I wszystko mogący premier, który zawsze stawał po stronie Gazpromu, tym razem nie stanął w obronie „wspólnego dobra”. Przyczyna jest prosta: od jakiegoś czasu „przyjaciele Putina” aktywnie uczą się gazowej gałęzi gospodarki i Gazprom z dworskiego faworyta przekształcił się w dojną krowę, której solidne kęsy zabiera kontrolowana przez Leonida Michelsona i Giennadija Timczenko spółka „NOVATEK”. Nie przez przypadek przecież Kudrin podkreślał, że zwiększenie obciążeń podatkowych praktycznie nie dotknie niezależnych producentów – za wszystko zapłaci Gazprom.
Wracając do składek ubezpieczeniowych, to śmiało można już z Miedwiediewem się nie liczyć. Ponieważ polityka budżetowa i podatkowa to prerogatywa rządu, więc teraz prezydent nie ma innego wyjścia, jak milcząco „przełknąć” przesunięcie terminu decyzji w sprawie składek ubezpieczeniowych na „po wyborach” i pogodzić się już teraz z rolą „politycznego trupa”, prawie na rok przed wyborami prezydenckimi, albo rozpocząć otwarty konflikt z rządem i przyznać tym samym, że ze swoim partnerem w tandemie Władimirem Putinem ma sprzeczności nie do pokonania.
Innego wyjścia nie ma, jako że tym razem nie da się udawać, że nie ma żadnego konfliktu, że między prezydentem i premierem występuje wspólnota poglądów co do spraw strategicznych, a różnice, nawet jeśli występują, to dotyczą drobnych szczegółów. Miedwiediew za bardzo rozreklamował swój pomysł obniżki składek ubezpieczeń społecznych, robiąc z niego kamień węgielny poprawy inwestycyjnego klimatu w kraju, bez którego modernizacja to żadna modernizacja.
„Bunt” i jawna konfrontacja z rządem niczym dobrym dla Miedwiediewa też się nie skończy, bo nie ma się on na kim oprzeć, no może oprócz swojego doradcy do spraw gospodarczych Arkadija Dworkowicza. Związek Sił Prawicowych (СПС – Союз Правых Сил) pod kierownictwem Michaiła Prochorowa, najwyraźniej pomyślany jako parlamentarna partia „proprezydencka”, w sytuacji otwartego konfliktu z Putinem rozsypie się, nie zebrawszy się ani razu, a najbardziej pragmatyczni jego członkowie natychmiastowo dołączą do „frontu” Putina.
Zrobiwszy z prezydenta klasyczną kaczkę-inwalidkę, Putin do spółki z kumplami spowodowali powrót kraju do sytuacji, która miała miejsce po dymisji Michaiła Kasjanowa. Wtedy co prawda „technicznymi” byli premierzy przy wszechmocnym Putinie i mniej wszystko mogącym Kudrinie, z którymi różni fradkowowie-zubkowowie nie mogli konkurować, ani ze względu na poziom kompetencji, jak też z powodu tego, że nie byli wpływowi. Teraz w kraju „techniczny” jest prezydent, który jak się będzie rozumnie zachowywał, to może i dostanie jakieś nie za bardzo odpowiedzialne stanowisko w przyszłej administracji kraju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz