piątek, 2 maja 2014

Oświadczenie MSZ Rosji z dnia 1 maja 2014 r.



Data: 01.05.2014

Źródło:

Oświadczenie MSZ Rosji w związku z planami Kijowa przeprowadzenia operacji wojskowej na południowym wschodzie Ukrainy.

Moskwa jest niezwykle zaniepokojona pojawiającymi się w środkach masowego przekazu informacjami o zamiarach kijowskiego reżimu przeprowadzenia szturmowej specoperacji w południowo-wschodnich rejonach kraju, w dodatku z wykorzystaniem oddziałów ultranacjonalistycznego „prawego sektora”.
Podobne nieodpowiedzialne i agresywne działania obecnego „ukraińskiego rządu” – jeśli będą zrealizowane – mogą doprowadzić do katastrofalnych rezultatów. Takie karzące kroki przeciwko własnemu narodowi świadczyłyby o tym, że kijowskie kierownictwo nie jest w stanie zrealizować podjętych zobowiązań zgodnie z Genewskim Oświadczeniem z 17 kwietnia br. na rzecz jak najszybszego powstrzymania jakiejkolwiek przemocy i rozpoczęcia ogólnonarodowego dialogu z udziałem wszystkich regionów i sił politycznych.
Wzywamy Kijów oraz pozwalające mu na to USA i UE, które podpisały genewskie porozumienie, do niepopełniania przestępczych błędów, do trzeźwej oceny całego ciężaru możliwych konsekwencji w związku z  użyciem siły przeciwko ukraińskiemu narodowi.


poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Ukraińcy, zdradzono was.


Data: 18.04.2014

Źródło:

Ukraińcy, zdradzono was.
To znaczy najpierw sprzedano.
A teraz na dodatek zdradzono.

Opublikowano oficjalny tekst czterostronnego oświadczenia o rezultatach rozmów 17 kwietnia. (…) Obraz przedstawia się następująco: Putin dostał wszystko co chciał. A wygląda na to, że nawet więcej.

1. Ukraina de-facto zgodziła się na „zarządzanie zewnętrzne” – o kwestiach będących wyłącznie w gestii władz kraju, dotyczących polityki wewnętrznej, będą teraz decydować siły w stosunku do Ukrainy zewnętrzne. Czyli Zachód i Rosja. O tym, jaką postawę w stosunku do Ukrainy przyjął Zachód można sądzić na podstawie tego jak USA i Wielka Brytania wypełniają swoje zobowiązania wobec Ukrainy wynikające z Budapesztańskiego Memorandum. Jak wypełnia swoje zobowiązania wobec Ukrainy obecny rosyjski reżim objaśniać nie trzeba. Innymi słowy dane oświadczenie legalizuje de facto zewnętrzny zarząd nad Ukrainą.

2. W dokumencie brak jest żądania wyprowadzenia wojsk rosyjskich z terytorium Ukrainy, włącznie z GRU, FSB, SSO (Siły Specjalnych Operacji) i innymi. Zatem ich obecność na Ukrainie została de facto zalegalizowana.

3. Dokument w ogóle nie wspomina o rosyjskiej agresji. Nie ma w nim ani słowa o wojnie prowadzonej przeciwko Ukrainie przez reżim Putina. Zatem teraz już sam fakt rosyjskiej agresji został zalegalizowany.

4. Dokument nie mówi nic o zachowaniu terytorialnej integralności Ukrainy. Nawet na poziomie oświadczenia przedstawiciele obecnego rosyjskiego reżimu nie zagwarantowali w nim uznanych przez świat granic Ukrainy. Innymi słowy zalegalizowano ich naruszenie.

5. W dokumencie nie ma ani słowa o Krymie. A zatem podbój, okupacja, aneksja Krymu przez Rosję zostały de facto zalegalizowane tym międzynarodowym porozumieniem z udziałem ukraińskiej władzy (ponieważ ukraińska władza podpisała to oświadczenie razem z agresorem już po dacie aneksji Krymu przez Rosję).

6. Proces konstytucyjny na Ukrainie będzie się teraz odbywał zgodnie z „inkluzyjną formułą z udziałem regionów”, to znaczy separatyści otrzymali podstawę prawną zlikwidowania unitarnego charakteru ukraińskiego państwa.

7. Wszyscy separatyści podlegają amnestii.

8. Opuszczenie budynków i urzędów, a także rozbrojenie tzw. „samoobrony” we wschodniej Ukrainie nie ma znaczenia, ponieważ, po pierwsze, budynki i urzędy i tak powinny być opuszczone, a „samoobrona” i tak rozbrojona. Po drugie, jako że dzięki Oświadczeniu Genewskiemu wszyscy separatyści podlegają teraz amnestii, to teraz najbliższy czas spędzą nie w więzieniu, a za stołem negocjacyjnym, wypracowując, że tak powiem, nową konstytucję Ukrainy.

9. „Inkluzyjny z udziałem regionów” proces przygotowania konstytucji z góry zakłada federacyjny charakter Ukrainy, który nie ma publicznego poparcia ani w całym kraju, ani w żadnym regionie Ukrainy, a zatem przesądzony jest jej podział.

10. Konsekwencje procesu federalizacji są przejrzyste i całkowicie do przewidzenia – liderzy separatystów zostaną wybrani do organów władz regionalnych, po czym (z pomocą lub bez pomocy rosyjskich komandosów) powtórzą w swoich regionach dobrze znany krymski scenariusz.

11. Rezultatem procesu federalizacji będzie utworzenie nawet nie Federacyjnej Ukrainy, o czym kilka dni temu mówił Temirgalijew, lecz Noworosja („od Charkowa do Odessy”), którą tak inspirująco wychwalał Putin.

12. Dokument nie gwarantuje przeprowadzenia prezydenckich i parlamentarnych wyborów. Ławrow szczególnie to podkreślał na konferencji prasowej, co oznacza, że rosyjska agentura będzie kontynuować ich zerwanie, a władze Rosji nadal będą mówić, że władza w Kijowie jest nieprawowita (jak to znowu dzisiaj powtórzył Putin).

13. Zgodnie z dokumentem, mniej więcej na poważnie zorganizowane siły, zdolne do odpierania rosyjskiej agresji (Samoobrona Majdanu, Automajdan, Prawy Sektor) podlegają rozbrojeniu. Skutkiem tego Ukrainy w ogóle nie będzie miał kto bronić. Działania oficjalnej ukraińskiej armii, milicji, specjednostek mieliśmy już okazję wszyscy obserwować.

14. Natomiast jeśli te nowe siły – zalążki przyszłych struktur siłowych Ukrainy – odmówią realizacji wymogów Oświadczenia Genewskiego, to na nie spuszczona zostanie milicja Awakowa, pełna berkutowców i pozostałych ludzi byłego reżimu, których charakter działań został dobitnie zademonstrowany przy zabójstwie Aleksandra Muzyczko, jak też podczas rozprawy charkowskiej milicji z kijowskimi ochotnikami na Szosie Połtawskiej. Jak wiadomo w jej trakcie gliniarze krzyczeli „To za Majdan!” Jeszcze wczoraj takie działania były bezprawiem, grożącym im ściganiem, dzisiaj są już zgodne z prawem.

15. W odróżnieniu od Ukrainy, dla której wykonanie zobowiązań wynikających z porozumienia będzie gwarantowane podpisem strony ukraińskiej, naciskami Zachodu i regularną histerią rosyjskiego MSZ, wykonanie zobowiązań przez Rosję (w ogóle to ciekawe, jakich, bo w tekście oświadczenia o tym nic nie ma) będzie gwarantowane w ten sam sposób, jak i jej zobowiązania wynikające z Budapesztańskiego Memorandum.

16. W czasie, kiedy na Ukrainie poparcie dla jej wstąpienia do NATO poważnie wzrosło, przewyższając wg niektórych sondaży 50% nawet na południu i wschodzie, władze Ukrainy podpisały pozablokowy status kraju. To znaczy zagwarantowały sobie nowe agresje i interwencje ze strony wschodniego sąsiada, kiedy tylko mu się tak spodoba.

17. Ukraińcy! Innymi słowy, wam nie tylko podstępnie i podle zabrali Krym. Teraz na oczach całego świata, pod gwarancje Zachodu i za zgodą obecnych władz Ukrainy, „całkowicie zgodnie z prawem” będą wam zabierać Noworosję (niestety teraz to już nawet nie jest Federacyjna Ukraina i z tym de facto zgodziły się obecne ukraińskie władze), okrajać kraj, zabijać patriotów, likwidować, choćby i odległą i słabą, szansę udziału w systemie kolektywnego bezpieczeństwa, niszczyć możliwość jakiejkolwiek obrony przed chciwym chamowatym „bratem” i na koniec już drobiazg – zajmować się „zewnętrznym zarządzaniem” wami.

Krótko mówiąc, jak już was wielokrotnie uprzedzano na stronach tego bloga, to co się stało to Monachium-2014.
Dokładniej rzecz biorąc to gorzej niż Monachium.
Wtedy mieliśmy do czynienia tylko z udobruchaniem agresora.
A teraz, oprócz udobruchania, mamy jeszcze do czynienia z narodową zdradą.
Czechów w 1938 mimo wszystko zmuszano i im narzucano.
A wasi sami się ugięli.
I całą resztę zrobili sami.

I znowu, uprzedzano was, że podbić duży europejski kraj można też bez czołgów.
Najważniejsze tylko, by u władzy znaleźli się zdrajcy.
Albo intellectually challenged.
Albo odwrotnie.
Zresztą, wielkiej różnicy tu nie ma.

P.S.
Jak wiadomo, Ezaw sprzedał swoje pierworództwo za miskę soczewicy.
Dzicy oddawali złoto i kosztowności za świecidełka i grzechotki.
Oszuści zabierają wartościowe rzeczy za paczki pociętego papieru.
W przypadku dopiero co dokonanej „wymiany” ze strony Ukrainy nie zauważam ani miski soczewicy, ani świecidełek, ani nawet pociętego papieru.

(…)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Dossier na Putina.


Autor: Anastazja Kirilenko
Data: 22.12.2013


Najbardziej fantastyczna na pierwszy rzut oka wersja uwolnienia Michaiła Chodorkowskiego, z jaką zapoznałam się w blogosferze jest taka: niemieckie służby specjalne mają atuty, mają „coś w rękawie” na Putina, coś co wykorzystano dla okazania nacisku na prezydenta Rosji. Z oficjalnych informacji można wywnioskować, że niemieccy dyplomaci (i/lub specsłużby) posiadają i w ciągu ostatnich 2,5 roku korzystali z jakichś kanałów łączności z Władimimirem Putinem, które są niedostępne dla Amerykanów. A raczej „jeszcze posiadają”.

Można zgadywać, od jak dawna te powiązania istnieją, mając na uwadze „niemiecką” przeszłość Władimira Putina.  Ale od biografii Putina „Niemiec na Kremlu” autorstwa Alexandra Rahra wolę książkę niemieckiego dziennikarza Jürgena Rotha „Gangsterzy ze Wschodu”. Od razu po uwolnieniu Chodorkowskiego zapytałam Rotha: co się stało ze śledztwem wobec niemiecko-rosyjskiej firmy SPAG, którą podejrzewano w praniu pieniędzy? W 2003 roku Roth, w którego posiadaniu znalazł się raport na ten temat wywiadu RFN – BND (za 1999 rok), opublikował książkę poświęconą firmie SPAG.

Zarządzający tą firmą, mającą siedzibę we Frankfurcie nad Menem, adwokat z Liechtensteinu Rudolf Ritter od 1990 roku zajmował się, zgodnie z raportem wywiadu niemieckiego, praniem pieniędzy kolumbijskiej mafii narkotykowej. Rittera aresztowano, znaleziono u niego miliony szwajcarskich franków w gotówce, a jak ustaliła prokuratura jego współpracownicy wywozili wypełnione szwajcarskimi frankami walizki do Liechtensteinu (podejrzewano, że były to wpływy z handlu narkotykami).

Firmę SPAG utworzyli w 1992 roku sam Ritter, struktury Władimira Smirnowa i Władimira Kumarina (Smirnow to były top manager „Rosatomu” i były szef spółki „Oziero”, Kumarin zaś, który od 2007 roku siedzi w więzieniu, to szef „tambowskiej” grupy przestępczej), a także komisja Zarządu Majątkiem Miejskim Urzędu Miasta St. Petersburga. Aż do 2000 roku doradcą w firmie SPAG, nie pobierającym uposażenia, był Władimir Putin.

Według „Spiegla” (2001 rok) to dzięki naciskowi Niemiec udało się wtedy rozpocząć śledztwo w Liechtensteinie wobec Rittera w sprawie pieniędzy karteli narkotykowych. Przy czym był to spektakularny sukces Niemców, gdyż, jak przypominali  dziennikarze, w maleńkim księstwie, „złodziejskim raju”, podobnych spraw nie rozpoczynano. Publikacja stała się źródłem optymizmu i prognozowano problemy dla księstwa Liechtenstein i sąsiedniej Szwajcarii. Informowano, że w latach 1993-1998 „ogromna ilość” złota była wywieziona z St. Petersburga do szwajcarskiego miasta Lugano.

Oto co pisze „Spiegel”: „Utworzona przez Putina i Rittera firma wypływa również w materiałach śledztwa przeciwko niemu i panu Hoffenowi (partner biznesowy Rittera). 23 kwietnia 1999 roku ci panowie kupili 30000 akcji SPAG, poza giełdą, po 15 euro za akcję (przy cenie giełdowej 10 euro) i rozmieścili je w portfelach firm z fantastycznymi nazwami „Fundacja Cukierkowa”, „Fundacja Kopertowa”. Śledczy uważali, że pieniądze były brudne”.

W dodatku „córka” SPAG pod nazwą Rif Security GmbH wypełniała funkcje ochrony w spółce „Oziero”. Były szef tej spółki działkowej w Prioziersku Władimir Smirnow (dziś prawdopodobnie w Monako) w 2000 roku przyznał się gazecie „Wiedomosti St. Petersburga” (kiedy do spółki „Oziero”, do której należała również dacza Putina, dotarł już sprytny dziennikarz Władimir Iwanidze), że poznał przyszłego prezydenta w 1991 roku we Frankfurcie nad Menem.

Jürgen Roth, który kontynuuje obserwowanie sprawy Ritter – SPAG, powiedział mi, że w rezultacie śledztwo niczego nie ustaliło. Studiowałam stronę internetową tej firmy w kwietniu 2010 roku, kiedy jeszcze ona istniała. Fakt, że miał miejsce wtedy jakiś rebranding SPAG, nastąpiła zmiana Szefa Rady Nadzorczej i prezesa, były jakieś sądowe sprawy. Obecnie, według niemieckich stron finansowych, firma nie jest notowana na giełdach.

Czy uczestnictwo Władimira Putina jako doradcy w firmie, która znalazła się w zainteresowaniu niemieckich specsłużb z powodu karteli narkotykowych, to przypadek? Możliwe. Jak lubią przypominać ci sami niemieccy lub szwajcarscy dziennikarze „wyroków sądu w tej sprawie nie ma”, „bezpośrednich powiązań nie ma”.

Jednakże wiele „śladów” z przeszłości Putina prowadzi do Niemiec. Na przykład, jedna z firm wykorzystywanych w handlu barterowym z St. Petersburgiem (sprawa omówiona w raporcie Mariny Salje) była zarejestrowana w Monachium na obywatela Niemiec. Ponadto miały miejsce niezrozumiałe negocjacje ludzi z administracji St. Petersburga w sprawie barterowych dostaw żywności (nie wiadomo, kto je prowadził) z panią Rudolf ze wschodnioniemieckiej „Stasi”.

Inne przypadki dotyczą bezpośrednio handlu narkotykami i Rosji. Zgodnie z informacjami prasy St. Petersburga, na początku la 90-tych w Europie Wschodniej miało miejsce spotkanie przedstawicieli włoskiej mafii i mafii St. Petersburga, „a także byłych z KGB”. Włoski parlament wysłuchał nawet w tej sprawie sprawozdania śledczego z Rosji, w którym stwierdzano, że mafie najprawdopodobniej porozumiały się co do wspólnej kontrabandy radioaktywnych izotopów i narkotyków.

Dziwnym zbiegiem okoliczności w lutym 1993 roku pod Wyborgiem zatrzymano kontener z kolumbijskimi konserwami mięsnymi, w których była tona kokainy. W sprawie wyborgskiej kokainy w Izraelu aresztowano m.in. Belga Oskara Donata. Jedno z jego przedsiębiorstw w St. Petersburgu to Dom Handlowy „Alisa”. Fakt: śledztwo wkrótce zaryło w piachu. Kokaina, jak donosiła prasa, nie została zlikwidowana, lecz „dostarczona do Moskwy do dalszej obróbki”.

Na przełomie września i października 1993, kiedy w Moskwie miały miejsce historyczne wydarzenia związane z rozstrzelaniem parlamentu, St. Petersburg żył swoim gromkim życiem. Na rosyjsko-fińskiej granicy zatrzymano przedsiębiorcę Matwiejewa za próbę przemytu izotopów osmu, a po paru dniach związanego z nim zastępcę mera Sobczaka Lwa Sawienkowa, który zlecił transport izotopów. Dodatkowo Sawienkow pracował jako dyrektor Domu Handlowego „Alisa”.

W 1994 roku pod naciskiem dziennikarzy (znaleźli dokumenty, wskazujące na współudział w sprawie Komitetu ds. Kontaktów z Zagranicą Urzędu Miasta St. Petersburga, komitetem kierował Putin, dokumentów nie opublikowano) sam Władimir Putin postanowił bronić Sawienkowa. Według niego „Urząd Miasta St. Petersburga szukał niestandardowych sposobów finansowania gospodarki miejskiej, przede wszystkim dostaw żywności dla miasta”. I oto Sawienkow zaproponował sprzedaż na Zachód super oczyszczonego osmu, jaki udało się otrzymać uczonemu-hobbyście z St. Petersburga (uczonym tym okazał się być wcześniej karany Wiktor Pietrik, który w 2011 roku zasłynął z „filtrów Pietrika-Gryzłowa”). „Część zysków będzie szła do budżetu miasta”, powiedział wtedy Putin. A przemyt, to znaczy tajny transport, był potrzebny dla ochrony interesów uczonego...

Dziennikarze różnie oceniali te słowa wicemera St. Petersburga, który starał się, lecz nijak nie mógł nakarmić miasta niestandardowymi sposobami. Jednakże, jeśli trzymać się faktów, to Lew Sawienkow został jednak w tajnym procesie skazany za przemyt. Niezrozumiałe jest dlaczego Pietrogrodzki Sąd Rejonowy odmówił Radiu Swoboda dostępu do wyroku w tej starej sprawie. Ale w tej dawnej sprawie jest chociaż wyrok, w odróżnieniu od sprawy „wyborgskiej kokainy”.

Co niemiecki wywiad ma „na Putina” dokładnie nie wiadomo. Pozostaje tylko spekulować, że takich informacji BND może mieć więcej, niż inne wywiady, z powodu przyczyn historycznych. Były doradca księcia Monako Robert Eringer, z którym spotykałam się w celu rozmowy o przyjaźni prezydenta Rosji z Albertem II, wygadał się, że w rezultacie konsultacji ze specsłużbami innych państw (według niego istnieją taśmy z tych konsultacji) kategorycznie odradzał księciu zbliżenie z Putinem: związki szefa państwa rosyjskiego z biznesmenami piorącymi pieniądze, w szczególności w Monako, są zbyt podejrzane i nieprzejrzyste. Książę jednak, jak twierdzi Eringer, nie posłuchał jego rady.

Wydawałoby się, że wszystko to nie jest najważniejsze wobec układu w przededniu Olimpiady i intrygą, czy Angela Merkel przyjedzie, czy nie przyjedzie do Soczi. Image Putina w związku z bojkotem przez zachodnich liderów ceremonii otwarcia igrzysk jest już nie do naprawy, jest za późno na zmiany. Skończywszy z reportażami o problemach wspólnoty LGBT, migrantach i oczywiście więźniach politycznych w Rosji, zachodni dziennikarze ponownie skierowali się do St. Petersburga, by wyjaśniać przeszłość Putina. Reportaże koncentrują się wokół „dossier Salje” – sprawa SPAG – „kasyna Putina”. Wiek tych dossier jest kompensowany ich ważnością.

A tu jeszcze i „wisienka na torcie” – pałac w Praskowiejewce pod Gelendżykiem: widok z kutra, widok z brzegu, rozważania o tym, na ile blisko ochrona daje dotrzeć do brzegu.  O istnieniu pałacu wiemy dzięki biznesmenowi z St. Petersburga Siergiejowi Kolesnikowowi.  Po tym jak skończyła się panika, która wybuchła w okolicach Kremla, pałac przepisano na jakiś czas na roponośnego oligarchę, partnera Arkadija Rottenberga, Aleksandra Ponomarienko. Ponomarienko to bohater książki o „krymskiej mafii” (rozpowszechnianie książki w Rosji zabronił jeden z rosyjskich sądów rejonowych). Nawiasem mówiąc, dzisiaj Ponomarienko to szanowany oligarcha, posiadający partnera w Dumie Państwowej – bohatera tej samej książki o mafii Aleksandra Skorobogatko.  Jak powiedział mi ścigany międzynarodowym listem gończym Alimżan Toktachunow, ksywka „Tajwańczyk”, na naiwne pytanie co w parlamencie robią przedstawiciele różnych grup przestępczych: „w młodym wieku wszyscy grypsowali, ale przecież nie można odrzucać utalentowanych ludzi!”

Mówiąc o ostatnim 2,5-letnim okresie – czasie, w którym podobno prowadzono negocjacje w sprawie uwolnienia Chodorkowskiego – to chmur na Putinem i ogólnego nim zainteresowania jest więcej. O ile dziesięć lat temu można było spokojnie mówić o „równym oddaleniu oligarchów” od Kremla przy prowadzeniu narodowych interesów, to teraz sytuacja uległa zmianie. „Pańszczyźniane Deripaski”, górnicy Abramowicza, dla których cudem jest nie mieć połamanych  palców u rąk, nawet pracownicy Rosnieftu już więcej nie stanowią bezwarunkowego elektoratu Putina. Co prawda z pałacu w Praskowiejewce póki co to słabo widać.


Nieśmiertelnym stał się żart jakiegoś dziennikarza po oficjalnej informacji o rozwodzie Putina: „A co, jeśli cała reszta to też prawda?”