niedziela, 5 czerwca 2011

Barbara Brylska udzieliła wywiadu dla gazety „Moskiewski Komsomolec” – Nr 25659 z 4 czerwca 2011 r.

Barbara Brylska. Od lewej: w filmie Ironia losu; Ironia losu Kontynuacja; 70-ta rocznica urodzin
Wywiad przeprowadził: Aleksander Melman

„W moim życiu nie było komedii”

— Barbara, uważa się Pani za narodową artystkę Związku Radzieckiego?
Jeśli Pan tak mówi, to pewnie tak. (Śmieje się) Ja w ogóle nie wiem, co to oznacza – narodowa artystka. Nie mam takiego tytułu, ale wszystko jest w porządku. Cieszę się, że grałam u was, jestem z tego powodu po prostu szczęśliwa. Bardzo was lubię.
— Czuje Pani różnicę pomiędzy Związkiem Radzieckim i nową Rosją?
Moje odczucia nic się nie zmieniły. Dlatego, że ludzie pozostali takimi jakimi byli. Oczywiście, że jest więcej sklepów, rzeczy, ale to mnie nie interesuje. Ja w ogóle nie lubię chodzić na zakupy.
— A Pani kiedy lepiej się żyło – w socjalistycznej Polsce czy teraz?
Polityka mnie w ogóle nie interesuje. Ale przyglądam się, jak ludzie żyją. Według mnie w Polsce jest teraz wszystkim lepiej, łatwiej.
— A według polskich standardów zalicza się Pani do średniej klasy, czy wyższej?
Nie wiem. Pewnie nie do wyższej, raczej do średniej. A jak to się liczy, to ja tego nie rozumiem. Oj, teraz to mój rosyjski bardzo mi przeszkadza.
— Mówi Pani wspaniale po rosyjsku, ja wszystko rozumiem.
Pan rozumie, ale ja nie mogę się wypowiedzieć tak, jakbym chciała. To okropne. A co do dochodów, to w telewizji czy radio zawsze mówią o średnim poziomie, a mnie to nic nie mówi. Są ludzie, którzy mogą kupić pół świata, a ja należę do klasy, która może sobie pozwolić żyć wygodnie, bez kłopotów. Rozumie Pan? Nikogo o nic nie proszę. I nigdy nie prosiłam.
— Ja wiem, że teraz ma Pani możliwość grać w filmie tylko wtedy, kiedy sama Pani tego pragnie. To oznacza, że materialnie jest już Pani niezależna?
Mój drogi, ja, jak to się mówi po rosyjsku... nie goniłam za pieniędzmi.